Huczy armatni wystrzał obwieszczający śmierć Elaine Beavers. Dziewczyny, którą
zamordowałam.
Jestem mordercą. Zabiłam człowieka. To jakiś koszmar!
Uspokój się, Natasha, ludzie patrzą. Poza tym, musisz odzyskać siekierę.
Biorę głęboki oddech i, starając się sprawiać wrażenie rozluźnionej, podchodzę
do trupa Elaine.
Prawie słyszę głos Eve, jak wtedy, gdy mówiła "Komentuj złośliwie, wrednie
i ironicznie ile wlezie. Najlepiej w czasie zabijania".
Nat, teraz musisz sprawiać wrażenie zimnej suki, której to specjalnie nie
rusza.
Potrzebuję równo sekundy, żeby wymyślić odpowiednio chamski tekst.
Pochylam się nad trupem (nie będziesz płakać, Natasha). Siekiera wbiła się w
twarz Elaine i wygląda to bardziej niż paskudnie. Ale przecież tak ma wyglądać
show. Im więcej krwi, tym lepiej.
- Cóż... masz przerąbane, Elaine Beavers - mówię, akcentując słowo
"przerąbane".
To nawet nie było takie trudne. Zawsze byłam dobrą aktorką. Teraz przychodzi
trudniejsze: muszę wyjąć siekierę z głowy Elaine, i to najlepiej zanim
Zawodowcy wrócą.
Poruszam trzonkiem siekiery, ale musiała zaklinować się w czaszce. Zanim zdążę
się zastanowić, co właściwie robię, opieram prawą stopę na szyi Elaine i
wyszarpuję siekierę z jej głowy. Wycieram podeszwę buta i ostrze siekiery w
bluzę dziewczyny z Czwórki.
Już chcę uciec w las, gdy przypominam sobie o strzale, która wciąż wystaje mi z
brzucha (na "szczęście" przynajmniej nie uszkodziła nic istotnego, bo
wbiła się w takie miejsce, że centymetr czy dwa w prawo i minęłaby mnie.
Pytanie dnia: to było szczęście czy pech?). I co z takim ciapkiem zrobić?
Nie wyjąć, bo to spowoduje krwotok. Najsensowniej byłoby nie ruszać, ale przecież
nie mogę łazić ze strzałą wystającą z brzucha. Decyduję obciąć to, co wystaje i
zabandażować.
Siadam na ziemi i opieram się plecami o Róg Obfitości. Adrenalina powoli
wyparowuje i ból zaczyna wracać. Kładę bandaż i apteczkę na plecaku.
Okej, Tasha, teraz może trochę zaboleć... Zresztą, kogo ja chcę oszukać. To
może cholernie zaboleć.
Przygryzam bandaż. Lewą ręką trzymam drzewce strzały, a prawą noż i ząbkowaną
stroną odpiłowuję strzałę tak blisko ciała, jak tylko się da. Nawet nie bolało
tak bardzo. Zdejmuję bluzę i podwijam koszulkę. Wyjmuję sobie bandaż z ust i
bandażuję ranę.
No, super. Trzeci dzień Igrzysk, a ja już zaliczyłam poważne obrażenia. I
zabiłam człowieka...
Dopiero teraz uświadamiam sobie, co właściwie się stało. Nie dość, że zabiłam
tę dziewczynę, to jeszcze stanęłam na trupie i wytarłam o niego broń. Nie
wydaje mi się, żeby mieszkańcy Czwórki mieli mnie za to kochać (no, chyba że
Elaine była ich odmianą Jacoba, ale takiego szczęścia chyba nie mam).
Właśnie, Jacob. Zabijesz go. Trzymaj się tej myśli.
Zabiję go? Tak jak zabiłam Elaine? Czy w ogóle mam prawo pozbawiać kogokolwiek
życia?
Tak! Zanim, do cholery, pozbawią życia ciebie. I nie możesz wpadać w refleksje,
bo to źle się skończy. Koniec, kropka.
A jeśli już jesteśmy przy pozbawianiu życia: tu może zaraz pojawić się cztery
razy więcej Zawodowców, a każdy równie nakręcony na krew i zabijanie, jak ta
dziewczyna, która nakręcona już być przestała. (Boże, moje spaczone poczucie
humoru chyba dostosowało się do sytuacji. I bardzo mi się to nie podoba).
Nagle czuję się cholernie skrzywdzona. Dlaczego mnie to wszystko spotyka? Co ja
takiego zrobiłam? Chcę płakać z bezsilności, ale nie mam czasu. Trzeba się stąd jak najszybciej zmywać. Wsadzam apteczkę do plecaka,
po sekundzie namysłu dokładam jeszcze dwa jabłka i spierdzielam. Wciąż czuję
się strasznie skrzywdzona.
Gdy biegnę byle dalej od rogu, starając się bezskutecznie wmrugać łzy z powrotem
do oczu, rozlega się wystrzał z armaty. Kolejny trup, ale nie mam czasu się nad
tym zastanawiać. Biegnę.
Biegnę aż już nie mogę biec. Wtedy zaczynam iść. A potem trafiam na...
Zbawienie!!! Rzeka!!!
W ułamku sekundy zapominam o swoich problemach. Rozglądam się, zdejmuję plecak
i klękam na brzegu rzeki.
Myję ręce i twarz, nabieram wody do obu butelek, dodaję jodyny. Czekam
pół godziny, podczas których staram się nie myśleć.
A potem jest już fiesta.
___________
Może ktoś jednak skomentuje? Wiem, że nie pisałam długo, ale już zaczęłam, więc
ładnie proszę o komentarze.