Ktoś wchodzi do pokoju. Unoszę głowę i rozpoznaję Ceri.
- Chodź, szczęściaro! - piszczy i uśmiecha się.
Idziemy
przez korytarz, a przed windą dołącza do nas Jacob i jego Strażnik.
Zjeżdżamy i wychodzimy przed Pałac Sprawiedliwości, przed którym stoi
samochód.
- Wsiadajcie, kochani! - mówi Ceri i jeszcze raz się uśmiecha.
Wsiadamy do samochodu i jedziemy na dworzec. Idziemy pomiędzy dwoma rzędami Strażników Pokoju, za których plecami tłoczą się zwykli ludzie.
Gdy stoimy już w drzwiach pociągu, a kamery mają chwilę żeby złapać nas w pełnej okazałości Boris macha do mnie i wrzeszczy:
- Trzymaj się, Natasha!
- Będę, obiecuję! - odwrzaskuję.
- Skończ te rzewne pożegnania, bo się popłaczę - syczy Jacob.
- Pierdol się - mówię głośno i z przekonaniem.
Widzę z daleka łzy na twarzy Loui.
- Lo, idź się pociąć mydłem w płynie, wszystko będzie dobrze! - krzyczę.
Louise uśmiecha się przez łzy i macha do mnie.
- Boris, Lo, Mad, tato, kocham was! - wołam, choć wiem, że to głupie, żaden trybut dotąd tak nie zrobił, ale ja czuję, że muszę. - I wrócę, obiecuję!
- Zamknij się, ofiaro, miałaś czas na pożegnania - warczy Jacob. - Ciągle cię pokazują. Odbierasz mi możliwość pokazania się.
- Bo nie ma co pokazywać, a tak w ogóle to się pieprz - odpowiadam. - Jesteś śmieciem i nie będę cię słuchać, bo nie masz nade mną władzy - na telebimach pojawia się moja twarz, a głośniki transmitują, to co mówię. - A jak zginiesz, to nikt nie będzie płakał, bo jesteś małym, żałosnym, tchórzliwym, manipulatorem, który wyśmiewa się z innych, bo sam ma pełno kompleksów! Nie boję się ciebie, bo teraz możesz mi nagwizdać, a na arenie zapewne będziesz pierwszym trupem, a jak nie, to rezerwuję przywilej wbicia ci siekiery w czaszkę!!!
Kilkadziesiąt osób - w większości uczniów z różnych roczników - zaczyna klaskać i skandować moje imię.
- Obiecuję, że on nie wróci z Kapitolu! - wołam wskazując Jacoba.
Krzyki nasilają się, a na telebimie ukazuje się twarz Lo. Z głośników słychać głos mojej najlepszej przyjaciółki:
- Może zostawiamy ją w dobrych rękach? Jej własnych.
- Z pewnością - teraz słyszę głos Mad.
- Trzymajcie się!!! - wrzeszczę.
Drzwi się zamykają, pociąg rusza, a ja jeszcze długo stoję przy drzwiach i patrzę na lasy, pagórki i doliny mojego dystryktu, do którego pewnie już nie wrócę żywa...
Ale Jacob zawsze przodem - myślę i uśmiecham się do siebie.
Ave Szara
OdpowiedzUsuńUwielbiam twój blog, wiesz?
Pożegnania śliczne,
Wzruszyłam się, wiesz?
Masz talent, skoro wzruszyłaś moje skamieniałe serce
Jacob to świnia
Wtrącać się w takie piękne pożegnania
Nie ładnie, nie ładnie *kręci głową*
Ale Natasha mu dogadała
Szacun dla niej i tych którzy klaskali
Dużo weny, skarbie
Czekam na następne rozdziały
Dzięki, że choć jedna osoba (na razie) komentuje
Usuńcieszę się, że blog się podoba
staram się pisać
ps. kiedy na którymś z twoich blogów będzie nowy rozdział?